sobota, 31 października 2009

pomieszanie z poplątaniem

Ludzkie relacje są takie skomplikowane! Najzabawniejsze jest to, że choć każdy jest inny, kłopoty i zgrzyty odbywają się nieustannie według tych samych schematów. Niektórzy naiwnie myślą, że pewne zachowania przechodzą z wiekiem, że może taka zazdrość lub egoizm nie przeważają, można je opanować gdy jest się mądrzejszym. Niestety tak nie jest. A jeśli ludzie uczą się całe życie, to i całe życie popełniają błędy.

Z takimi dziecinnymi nadziejami wtapiamy się w nowe środowisko, pragnąc gdzieś głęboko, by tu nie znaleźć problemów, i żeby te już zażyłe związki z ludźmi, którzy są znaczącym elementem naszej przeszłości, jeśli nadal będą pielęgnowane, pozostały już takie na zawsze, dobre i bliskie. Ale wszyscy się zmieniają, a pamięć lubi płatać nam figle - zachowywać jakiś mętny, zniekształcony obraz i wmawiać nam, że jest prawdziwy. Przez to, długa rozłąka może prowadzić do dziwnych sytuacji - obraz danej osoby jest niekompletny, jakby niezaktualizowany i przez to wydaje się nam ona obca. Czy to jednak dowód na to, że tak bliska nam niegdyś dusza, już nie jest taka sama? Może to tylko pozorne utrudnienia, na nowo trzeba rozszyfrowywać sygnały.
Często sami wysyłamy takie znaki, które są zupełnie rozbieżnie interpretowane z intencjami. To tak częste źródło konfliktów, a jednak jakby zupełnie niezbadane. I nie dość, że czasem trudno jest się dogadać z osobami, które dobrze znamy, do tego dochodzi kwestia poznawania nowych. A jak pisałam (i w praktyce uświadamiam to sobie świetnie ciągle od nowa), to długotrwały proces i w ogóle trudny do rozpoczęcia! ahh

Jedynym racjonalnym argumentem na niewytłumaczalność tego (jakże zawiłego!) zjawiska jest czysta złośliwość życia, które karze nam samym się z tym uporać. To w porządku, oddaje honor. Ale po licho tak dręczyć akurat biedną Tosię?! Te rozmyślania nie dają mi spokoju! A przechytrzyć się ich nie da - jakby to powiedzieć - znajdą mnie wszędzie... Człowiek jest swoim największym wrogiem -.-

czwartek, 29 października 2009

connecting people

Czemu ludzie zamiast cieszyć się tym co mają, tylko narzekają na to czego nie mają (lub kogo), czego nie zrobili lub gdzie nie byli? Takie pytanie wydaję się być aż nadto oczywiste, ale jakoś nikt nie chce na nie odpowiedzieć, a tym bardziej cokolwiek zmienić! To doprowadza tylko do powolnej autodestrukcji! Chyba już taka natura... Ale przecież powinniśmy ewoluować, a nie dążyć do zagłady. Albo zamiast narzekać, zużyć tę energię jakoś produktywnie. Co wcale nie jest takie proste. Na przykład jeśli naszym brakującym elementem jest osoba lub ogólnie nowe znajomości, powinniśmy zebrać się na odwagę i sprowokować sytuację (przypadkowi czasem trzeba pomagać ;). W końcu brak sprzyjających warunków może zniweczyć szanse na potencjalną przyjaźń (bo przecież ciągnie nas do ludzi, którzy sprawiają wrażenie dla nas odpowiednich i ciekawych). A udzielanie się w różnego rodzaju przedsięwzięciach pomaga nawiązać wartościowe kontakty (z tego miejsca pozdrowienia dla sekcji muzycznej :D). Jest tyle ludzi, a nasz towarzyski światek jest ograniczony przez jakieś idiotyczne społeczne podziały! 



  • wyjaśnienie dla Igora, żeby zrozumiał :
chodzi mi o to, żeby zamiast narzekać, że coś jest niemożliwe - udowodnić sobie, że to nie prawda! W końcu jak powiedział, Albert Einstein - Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi. No i jeszcze to, że świetnie jest poznawać nowych ludzi, a za mało jest okazji to nawiązania bliższej znajomości z osobami, z którymi nie widzimy się na co dzień.



Teraz słucham: "Creme de la Creme: THE ESSENCE OF PARIS NIGHTLIFE"  

wtorek, 27 października 2009

postcrossing mania!


Zawsze marzyłam o podróżach i kontaktach z ludźmi z innych krajów. To takie fascynujące! Różnice kulturowe, życie codzienne - o tym wszystkich chciałabym porozmawiać! Trzeba tylko znaleźć tych potencjalnych rozmówców. A i namiastkę podróżowania można sobie sprawić :)

http://www.postcrossing.com/

i mój profil: http://www.postcrossing.com/user/antinelle

TAK! Dostawanie pocztówek to coś, co chyba każdemu sprawia przyjemność. A jeśli każda dodatkowo ma swoją własną historię, tym większa radość! Ale przez to, że się wciągnęłam w tą pocztówkową wymianę nie zwalnia moich znajomych z wysyłania mi czegoś od siebie!  :D w sumie dostałam już 7 kartek : z USA (2), Portugalii, Francji (2), Ukrainy i Tajwanu. A to wszystko przez pewną maniaczkę Alaski, która mi o tym opowiedziała... ;)

Dziś dostałam jedną z Tajwanu i jedną ze stanu Wisconsin USA. Wreszcie ktoś się postarał i napisał mi coś ciekawego. A już się bałam, że tylko ja się tak angażuję... Studentka Li-Chun napisałam mi kilka rzeczy po chińsku! Możecie się tylko domyślać w jaką euforię wpadłam, hehe. To genialny sposób na zapoczątkowanie  znajomości - napisałam jej wiadomość, czy chciałaby ze mną pisać. Kiedyś korespondowałam z dziewczynami z Irlandii - Michelle i Frances, a od jakiegoś czasu z Lior z Izraela. Czuję, że dzięki takim znajomościom otwieram się bardziej na świat (te wszystkie odległe kraje stają się nagle bardziej rzeczywiste i jakby na wyciągniecie ręki) i rozwijam się. Moje pierwsze doświadczenia były jeszcze w podstawówce, za (tych odległych!) czasów pisania listów drogą tradycyjną. I tęsknie za tą formą. Choć e-maile to przydatna sprawa, nie oddają tej atmosfery i realności. Od Michelle i Frances dostawałam, oprócz ręcznie wypisanych listów, rysunki i różne drobiazgi. To sprawia wrażenie jakiejś paczki z innego świata! Tak trudno sobie wyobrazić życie w zupełnie innych realiach.

W przypływie kolejnej fali ekscytacji i determinacji do prowokowania czegoś ciekawego, przeszukałam różnych użytkowników z Japonii i wybrałam sobie dziewczynę mniej więcej w moim wieku:

hi Asuka,

My name is Antonina and I'm looking for a penfriend from Far East. You seems to
be nice and interesting, so if you'd like to reply me I'll be very happy. :)

kisses



Czy to dziwne zachowanie? Ja sądzę, że trzeba mieć odwagę robić to, co się chce. A przynajmniej próbować. W końcu "kto nie ryzykuje, traci życie". A ja uwielbiam takie sprawy! 


poniedziałek, 26 października 2009

"It hurts me when I'm close to you"

Spotkałam na peronie mężczyznę, który pachniał dokładnie jak Pan X. To kolejny niepodważalny dowód na siłę zapachów. Myślałam, ze oszaleję jeśli nie zatopię się w tej cudownej ciepłej woni (co też pokazuje jak wariowałam w pobliżu Pana X.) ! Gdy tylko do mnie dotarła, nie mogłam się już powstrzymać, żeby jak gdyby nigdy nic, niepostrzeżenie,nie podreptywać w kierunku źródła.

Jak można osiągnąć kiedykolwiek stan platonicznej miłości skoro jesteśmy niewolnikami własnych ciał? Ta platoniczna idea jest rzeczywiście trudna do osiągnięcia! Ciężko jest widzieć ludzi takich jacy są, a nie tą pozorną, wabiącą lub odstraszającą, powłokę. To jak rentgen duszy. Czemu wszyscy ludzi nie mogą być piękni? Wtedy ludzie lubiliby się tylko ze względu na charakter, bo wszyscy byliby pociągający. Ale złośliwa natura, która uważa, że robi sprawiedliwie, dąży do przeciętności. A te nieliczne błędy, które jej się zdarzają przy tej genowej loterii są opiewane jako bóstwa. Co z kolei często zmienia osobowość osoby ubóstwianej. To współczesny materialistyczny kult jednostki, doprowadzający (zgodnie z odwrotną proporcją) do niematerialistycznej katastrofy zwykłych dzieci humorów natury - poczucia bycia gorszym i niewartym zainteresowania.

Czy ktoś też zauważył, że we śnie widzimy się takich, jakie mamy o sobie wyobrażenie? Czyli ucieleśnienie osobowości! Może dlatego w niebie (w jakiej postaci by nie istniało) jest się szczęśliwym: wszyscy już (w pełnym bytowym tego słowa znaczeniu) sobą.

Jednak puki co, uwiązani do świata zmysłów i pogodzeni z tym, musimy nauczyć się wykorzystywać to, co nam dane, aby pokazać kim jesteśmy i zwabić (powiedzmy sobie szczerze - to jest odpowiednie słowo) ludzi nam przychylnych i nadających na tych samych falach.

sobota, 24 października 2009

rozmawiać każdy może, czasem lepiej...

Dlaczego ludzie nie uczą się już retoryki?  Ci nieliczni, który się na tym znają , dziś są nazywani manipulantami. I pracują w biznesie (a może to reszta społeczeństwa jest tak ograniczona, że łatwo daje się zmanipulować?). A przecież używanie tej przeciekawej sztuki konwersacji na pewno podkoloryzowałoby nasze życie! Ludzie, którzy nie umieją dyskutować są jak dzieci, które jeszcze nie nauczyły się mówić. Wbrew pozorom to nie takie proste.

Brakuje ludzi nowoczesnych na tyle, by mieli odwagę sięgnąć po to, co przez innych zapomniane lub uważane za przestarzałe i głupie. Ale właśnie Ci ludzie chcą się rozwijać i będą mądrzejsi.

piątek, 23 października 2009

bo szkoła przeszkadza się uczyć

Ciekawi mnie co wymyśliliby ludzie, gdyby system edukacyjny rozwinął się w zupełnie innym kierunku. Obecna sytuacja jest dla nas oczywista, ale gdyby pozbyć się tych ram, może dałoby się dostrzec dużo bardziej pozytywną drogę nauki?

 Liceum jest stresujące. Nawał materiału, który teoretycznie, powinniśmy opanować, w jakimś mitycznym czasie (raczej nie rzeczywistym, bo niby skąd mam go wziąć??) przytłacza. Coś, co wydawało się kiedyś mglistą przyszłością, która zapewne tylko pozornie jest straszna, właśnie nadeszła i trzeba sobie z tym jakoś dać radę. Bo alternatywy poddania się, nie biorę pod uwagę.

czwartek, 22 października 2009

tik - tak tik - tak

Za mniej więcej dwa miesiące minie 1/6 mojej kariery licealnej.
To straszne!
Nie chcę zaraz obejrzeć się za siebie i stwierdzić, że (teoretycznie) najlepsze chwile mojego życia minęły niewyobrażalnie szybko, a ja nie wykorzystałam tego czasu najlepiej jak mogłam. To taka moja mała obsesja...  Dopiero zaczęłam się przystosowywać do nowego środowiska! Życie pędzi coraz szybciej, a wiadomo, że przy takiej szybkości w pewnym momencie traci się kontrolę. A to zwiększa ryzyko kraksy...

Jeśli doceniamy coś dopiero gdy to stracimy, być może świadomość takiej kolei rzeczy pozwoli spojrzeć na teraźniejszość z dystansu? Może postawienie się w sytuacji kogoś innego sprawi, że zobaczymy swoje życie bardziej obiektywnie i uświadomimy sobie do czego dążymy lub chcemy dążyć? W szerszej perspektywie łatwiej ocenić czy jesteśmy szczęśliwi lub czego nam brakuje. W końcu  nie bez przyczyny stwierdzono, że prawdę o sobie możemy zobaczyć tylko w oczach innych ludzi.

Takim sposobem nawet empatia została sprowadzona do formy czysto egoistycznej :)

wtorek, 20 października 2009

pytania

Zaczyna mi się zacierać poczucie dobra i zła.
...przynajmniej w pewnych kwestiach. I jest to raczej niepokojące. Czy poszerzanie horyzontów na pewno zawsze jest dobre? Może o pewnych rzeczach wolelibyśmy nie wiedzieć? To rozsądek, czy ograniczanie się? Niewiedza bywa błogosławieństwem. Ale gdy już jest za późno, nie można zapomnieć, a pewne kwestie i pytania potrafią dręczyć bardzo długo. Ludzka pamięć jest, do prawdy, złośliwa - najlepsza wtedy, gdy chcemy coś z niej wymazać.

czwartek, 15 października 2009

pachnidło

Choć pogoda postanowiła zrobić nam wczoraj małą niespodziankę, przemoczyć do suchej nitki i zniweczyć wyczekiwaną grę miejską, nie ma takiej sytuacji, w której ciekawa lektura i dobry film oglądany z przyjaciółką przy „kawie tylko w jednym stylu” nie poprawiłby mi humoru. Którego z resztą, o dziwo, mi akurat nie brakowało. Chyba to oszustwo zimy pobudziło mój organizm do wypuszczenia zmagazynowanych gdzieś zapasów endorfiny. Tak na przekór światu, który z tego błogiego stanu próbował wyprowadzić mnie za wszelką cenę (czy to zsyłając na mnie przygłupiego kanara zaprogramowanego tylko na „poproszę dokument ze zdjęciem!”, czy zacinając mi śniegiem prosto w twarz).

Ale nie dałam się i już koło 13h dotarłam (po trudach przedarcia się przez zaspy śniegu i kałuże jego pozostałości) w całkowicie mokrych skarpetkach, ale szczęśliwie, do K.

Obejrzałyśmy „Pachnidło”. Po czytaniu książki, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie głównego bohatera, ale film zrobił na mnie duże wrażenie. Szczególnie z uwagi na scenografię i muzykę. To zadziwiające jak współczesna kinematografia potrafi oddać klimat dawnych czasów! (I przekonać mnie, że nie chciałabym mieszkać w niebotycznie śmierdzącym Paryżu XVIII wieku)

Wnioski wysunęłam dwa.

1)      Grenouille, żył w pełnej pogardzie i nienawiści do ludzi, a jak na ironię, to właśnie oni byli źródłem tego, czego zabrakło w jego życiu, któremu tak desperacko próbował nadać sens. Potrzebował miłości, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Chyba każdy jej potrzebuje. Jak bardzo by się nie wypierał tego, że druga osoba jest mu niezbędna do szczęścia. To jedna z potrzeb bezwarunkowych. Jak jedzenie, czy oddychanie (nie wspomnieli o tym w mojej „biologii” Villee’go…). Może to brzmi oklepanie, ale wszystko wskazuje na to, że to ona nadaje znaczenie naszej, nic nieznaczącej wobec świata, egzystencji. A jak znaleźć taką osobę, która sprawi, że będziemy szczęśliwi? Może da się ją wywęszyć?

2)      zapach dziewicy wywołuje potrzebę miłości (choć ja bym preferowała żywą, a nie olejek..ale to już  kwestia jakiegoś olfaktorycznego spaczenia głównej postaci)

W ogóle zapachy mają dużo większy wpływ na nasze życie niż zdajemy sobie z tego sprawę. Ich oddziaływanie na nasze zachowanie i wybory jest uwarunkowany gdzieś głęboko w naszej podświadomości i dzikich instynktach. Nawet podobają nam się ludzie ze względu na zapach! Nie bez przyczyny powstało powiedzenie, że między kimś jest chemia. Żadne tam iskrzenie. Nad tym się nie panuje. Każdy pachnie sobą, niepowtarzalnie, czymś, czego nie da się opisać.

Według niektórych, da się oszukać zmysły i przyciągać innych. Narzędzie tej konfabulacji? PERFUMY. Podobno faceci perfumują się dla płci pięknej, która dla odmiany woli zapachy pasujące przede wszystkich im, nie bacząc na gusta panów. Zabawne.
Moje ulubione zapachy to:

Yves Rocher                  - pur desir de lilas
Guerlain Paris               - aqua allegoria mandarina-basilic
Nina Ricci                      - ricci ricci; nina
Ester Lauder                 - pleasures
Mochino                         - I love love
Lolita Lempicka           - L de Lolita Lempicka
Coco Chanel                  - Mademoiselle
Masaki Matsushima   - Masaki

dnia pachnącego wiosną,
życzy Antonina

czwartek, 8 października 2009

sztandarowi cześć!

Dziś zostałam pełnoprawnym hoffmaniakiem ... i jestem z tego dumna    :D

środa, 7 października 2009

zabawy niegrzecznych dziewczynek

Zachowania ludzi to bardzo ciekawy temat obserwacji. Jednak czasem niebywale irytujący... Człowiek ma wiele twarzy, ale nigdy nie możesz stwierdzić, która to ta pierwotna, podstawowa. Na świecie jest dużo więcej świetnych aktorów niż się wydaje. Czasem ktoś sprawia wrażenie ciekawego, sympatycznego i otwartego. I może rzeczywiście taki być. Jednak podskórnie, niektórzy wykorzystują tę swoją miłą powierzchowność i zachowanie w celach niekoniecznie ciekawych i sympatycznych. Oczywiście jest to założenie w pewnym stopniu pesymistyczne. Ale jakby powiedziała Moja Droga Przyjaciółka - to nie jest pesymistyczne patrzenie tylko realistyczne. Wynika z tego, że jest duże prawdopodobieństwo natknięcia się (zwykle nieświadomie, aż do momentu problematycznego) na taką osobę z intencjami, które mogą nas urazić lub zranić.

Wybierzmy sobie taką przykładową postać. Dziewczyna, powszechnie lubiana, obiekt wielu westchnień...z czego znakomicie zdaje sobie sprawę. Owszem, jest dla wszystkich miła, ale z premedytacją wykorzystuje słodkie oczka do osiągnięcia własnych celów. Co w tym złego? Nic, w końcu trzeba umieć korzystać z własnych zalet. Dopóki ktoś nie ucierpi na takim bajerowaniu. Problem w tym, że czym osoba intensywniej zdaje sobie sprawę jaką władzę może uzyskać psychicznie nad innymi, zaczyna traktować ich przedmiotowo. Tak samo nasza księżniczka, choć ma buźkę aniołka, jest niegrzeczną dziewczynką. Bawi się chłopakami, bo może mieć każdego (tak przynajmniej sama twierdzi, choćby nigdy bezpośrednio o tym nie pomyślała). Czy takie zachowanie jest sprawiedliwe? Niekoniecznie. Nikt nie lubi być traktowany jak zabawka. Osobiście, gdy widzę takiego osobnika, mam ochotę strącić go z tego piedestału chwały i samouwielbienia! A w tej grze wszystkie chwyty są dozwolone...

szukam gentlemena

Nadszedł czas, gdy drobna część mojej feministycznej frustracji znalazła ujście. W końcu wszystko ma swoje granice i pewnych zachowań nie można tolerować! Świat został sfeminizowany w złym tego słowa znaczeniu. Przecież to zagadnienie nie powinno odnosić się do kobiet wyglądających jak kulturystki, które na przekór facetom nie golą nóg, tylko takich, które znają swoją wartość i walczą o należne prawa! W tym także szacunek, a osobiście uważam, że zwykłe ustąpienie miejsca w pociągu, czy autobusie jest po prostu oznaką dobrego wychowania. Tacy mężczyźni już prawie wymarli. Zmieniła się mentalność. Chłopakom nawet taka szlachetna myśl do głowy nie przyjdzie!

No i miarka się przebrała. Dziś w pociągu jakiś licealista z bożej łaski rozsiadł się elegancko, podczas gdy tuż przed jego nosem stała kobieta. Starałam się powstrzymać, ale rezultat był taki,że szturchnęłam go parasolką ze słowami: kolego, czy nie budzi się w Tobie nawet cień gentlemena? Kobieta przed Tobą stoi. Odzew był niemal zerowy. Rozumiem, że kobietom niezręcznie czasem walczyć o siebie, ale jak już ktoś rycersko staje w ich obronie (w tej roli ja)  to już wypadałoby nie udawać twardzielki obojętnej na względy!

Może i padło na jednego (tylko pozornie!) niewinnego chłopczyka, ale moja ręka sprawiedliwości wszystkich niestety nie dosięgnie. No, chyba, że wstąpię do organizacji feministycznej i zacznę aktywnie działać w tym podupadającym moralnie społeczeństwie.

Panowie, bycie wrażliwym i czułym, na prawdę da się połączyć z męskością! I nie chodzi tu o jakieś wielkie gesty. Ale nic nie bierze się samo z siebie...

wtorek, 6 października 2009

przekleństwo komunikatorów

Czy ktoś oprócz mnie ubolewa nad ciążącym nad nami cywilizacyjnym widmem banalizującym kontakty międzyludzkie ?


Zgoda, przyznam, telefony komórkowe, gg i skype są doprawdy przydatne w kwestiach organizacyjnych. Ale niektórzy zastępują nimi relacje tête a tête, a to już jest spaczenie społeczne


minusy są następujące :
  1. ograniczamy nasze wypowiedzi do monosylab lub w lepszym wypadku generalnie zubożamy nasze słownictwo
  2.  zanika umiejętność swobodnej rozmowy na żywo  
  3. może wyniknąć mnóstwo bezsensownych nieporozumień 

Może wydaje się to być wyolbrzymieniem, ale konsekwencje mogą być w przyszłości fatalne!! Choć oczywiście wszystko w rękach ludzi - jak będą z tego korzystać. Niestety ogrom nie zdaje sobie w ogóle sprawy w jakim procesie bierze udział...


Zawsze są dwie strony medalu. Moja znajoma poznała swojego obecnego męża przez internet! Niedługo to będzie zupełnie naturalna kolej rzeczy, jak stwierdziła moja ciocia na pół etatu.


Bo wszystko jest dla ludzi... mądrych !

Yeti i jego złote myśli

Spotkałam dziś Yeti. Choć to nie sezon zimowy.
Odbyliśmy, prawie już tradycyjną, dyskusję u chińczyka (próbując urozmaicić sobie życie zamówiłam zupę chińską, ale myślałam że zionę zaraz żywym ogniem, więc chyba powrócę do stałego zestawu - zupy krewetkowej. chyba mnie tam panowie polubią). Tym razem, wracając do bogatych doświadczeń towarzyskich naszego krótkiego życia, rozmawialiśmy o różnych postawach ludzi. O bezsilności względem zachowania i myślenia innych. I o zaufaniu. Także tym, które raz zawiedzione, trudno odbudować. Niektórym nawet, po zdradzie, ciężko zaufać komukolwiek.

Ludzie dzielą się na dwie grupy, tych co z góry obdarzają ludzi zaufaniem, które później dopiero tracą, i tych, na których zaufanie musimy się sporo napracować.

Nigdy nie można do końca otworzyć się przed innym człowiekiem. (Z resztą odkrywanie drugiej osoby po trochu jest elementem tej zagadki jaką są związki ludzi.) Nie wiemy jak potoczą się wspólne losy, a brutalna prawda jest taka, że ludzie, w chwili złości, wykorzystują to, że znają najsłabsze punkty drugiej strony i celnie w nie trafiają.

Na pewno bardziej lubimy tych, którzy nie trzymają nas na dystans i przez to dużo łatwiej ich poznać. Ale nieprawdą jest, że tylko faceci mają instynkt zdobywcy. Ma go każdy z nas, tylko objawia się w innych sytuacjach. Miarą tego, jak ciekawe jest nasze życie, jest m.in. to, jak ciekawe relacje z innymi potrafimy tworzyć. A czym bliższa i bardziej zaufana osoba, tym większa nasza satysfakcja, że udało nam się taką więź nawiązać! Żeby w ogóle to osiągnąć, trzeba przywiązać to tego dużo uwagi. Dlatego Ci, którzy łatwo się poddają ...może nie są warci poświęconego czasu? Nie można pochopnie oceniać ludzi, bo mogą się okazać zupełnie inni i bardziej wartościowi niż nam się początkowo zdawało (lub odwrotnie). Z kolei Ci najpopularniejsi (na szczęście nie wszyscy) często kierują się ideą, że liczy się ilość a nie jakość.

Reasumując :  Dużo bardziej wartościowa jest znajomość, o którą musimy zadbać!


Niestety napotykamy na kolejny mur, który albo można obejść albo przeskoczyć, ale w obu przypadkach istnieje duże ryzyko, że przy okazji napotkamy na kolejną przeszkodę (skacząc, możemy nadziać się na coś po drugiej stronie, idąc dookoła możemy zgubić cel). Bo to brzmi jak jakaś baśń.. Dbać o przyjaźń. Sęk w tym, że ludzie uwielbiają wszystko szufladkować. Tak więc, dla jednego to jest koleżeństwo, dla drugiego przyjaźń, a dla trzeciego to już w ogóle miłość. I zostajemy poddawani takiej segregacji, czy tego chcemy czy nie. Ten mur spotykamy wtedy, gdy intencje nie idą w tym samym kierunku.
                                                      No i baśń przeradza się w waśń.

Szczególnie gdy relacja dotyczy przeciwnych płci. Z taką sytuacją spotkał się prawie każdy. Wie wtedy, że "rozmowy o uczuciach" są iście przereklamowane, bo niebywale trudne i komplikujące. Co nie oznacza,że nie są niezbędne! W trudnej sytuacji, są tylko mniejszym złem. Racjonalnym wyjściem z sytuacji. Choć takie działania, wcale nie zawsze kończą się racjonalnie...

poniedziałek, 5 października 2009

trochę dystansu !

Co to jest stres?

Definiowany w psychologii jako dynamiczna relacja adaptacyjna pomiędzy możliwościami jednostki a wymogami sytuacji (stresorem), charakteryzująca się brakiem równowagi.


Całkiem trafne. Ale według mnie stres to po prostu strach przed niedostosowaniem się do systemu. Taka jest prawda - żyjemy w systemie. Można nawet powiedzieć, że jesteśmy jego niewolnikami. 


Stresujemy się, że nie odrobimy pracy domowej, albo nie wyrobimy się z jakimś terminem w pracy, że zabraknie pieniędzy, że nie dostaniemy się na wymarzone studia lub stanowisko, że ukochana osoba nas zostawi, albo, że taka w ogóle się nie znajdzie. 


Żyjemy ograniczeni w tej idiotycznej klatce z zasad, które ludzie sami sobie narzucili. Niby żyjemy w wolnym kraju, ale do prawdziwej wolności nam daleko. Zaczynam rozumieć osoby, które mając dość cywilizacyjnych paradoksów i niemożności bycia szczęśliwym, uciekają na odludzia, dzikie ostępy, albo po prostu do małych wiosek gdzieś w Afryce, czy angielskich miasteczek, "gdzie wiek dziewiętnasty wciąż nie wie, że jest już historią".


Bo gdy popatrzeć nagle z dystansu na całe nasze życie i troski, to wszystko wydaje się być śmieszne! Szczęście i spokój mogą kryć się zupełnie gdzie indziej niż tam gdzie ich szukamy, podążając za schematami.

niedziela, 4 października 2009

smutny los śmiertelnika

Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy,
Aż bez cierpień i bez klęski końców życia nie przebieży.

                                             "Król Edyp" Sofokles

ciemna strona

Czemu ludzie potrafią być tacy zawistni?
Czasem zanim zdążysz zareagować i zorientować się co właściwie się dzieje, twój przyjaciel wbija Ci nóż w plecy. No, może czasem to tylko zadrapanie, ale i tak boli.
                                             ...   To nadszarpnięte zaufanie.

Drobne rzeczy potrafią wiele zmienić. Wpływają na to jak odbieramy daną sytuację, czy osobę. Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Bywa też tak, że, nawet tego nie dostrzegając, ranimy inne osoby takimi drobnostkami. Ale ta niewiedza nie usprawiedliwia. Wręcz przeciwnie, pokazuje, że jesteśmy ignorantami.

Takich sytuacji przewija się mnóstwo w naszym codziennym życiu, ale przyćmiewają je sprawy bardziej szokujące i trudne. Choć tak naprawdę jednostką podstawową są te drobiazgi. Jeśli je zlekceważymy, nigdy nie dotrzemy do podstaw problemu.

To ta ciemna strona podświadomości. Podszeptuje nam złośliwe zagrania i słuchamy się jej, bo niby nie są oczywiste nasze pobudki. Albo wstydzimy się ich i próbujemy zatuszować. Ale to już inna cecha. Działanie z premedytacją. Zwykle dotyczy ludzi mądrych, bo wiedzą co robią. Ale pytanie czy gorzej być głupcem postępującym głupio, czy mądrym, zdającym sobie sprawę, że postępuje głupio? Sami na to odpowiedzcie.

Niektórzy specjalnie wybierają ignorancję. Usprawiedliwiają się sami przed sobą. Ale to wywołuje rozterki, wyrzuty sumienia. A to często prowadzi do nienawiści. Nie ma łatwiejszego i bardziej tchórzliwego zachowania, gdy nie radzimy sobie z takimi uczuciami, jak znienawidzenie ich źródła. Gdy źródłem trudnych uczuć są ludzie, dzieje się tak samo. Z tego wynikają poważne nieporozumienia. Ale przecież rozmawiać o prawdziwych uczuciach też trudno, więc zawsze można założyć maskę twardziela.

                                                     Ale problem nie zniknie.

piątek, 2 października 2009

wierzysz w przeznacznie ?

Większość ludzi dawno przestała wierzyć w przeznaczenie, czy jakiekolwiek ciążące nad nami fatum. Nazwijmy więc to "przypadkiem" . Bo tak naprawdę, jakbyśmy nie chcieli temu zaprzeczyć, nie mamy wpływu na wszystko co nam się przytrafia. Możemy tylko jak najlepiej wykorzystać dane nam sytuacje... czasem je prowokować. Ale nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć w jakich znajdziemy się okolicznościach. To sprawia, że nie mamy kontroli, ale przez to też życie jest ciekawsze. Trochę strachu przed niepewnym, nikomu nie zaszkodzi. W końcu uczucia strachu i ekscytacji powstają w tej samej części mózgu!

Pytanie tylko jak zaplanować sobie życie skoro nic nie jest pewne? Ha! Ryzyko wynosi 50% - 50%. Ale "kto nie ryzykuje, traci życie". Choć jeśli ktoś wierzy w przeznaczenie lub po prostu jest optymistą - może wierzyć, że nawet najgorsze rzeczy, które nam się przytrafiają mają na celu gdzieś nas doprowadzić i czegoś nauczyć. Na to, że znalazłam się teraz w tym miejscu w swoim życiu, miało wpływ tyle czynników! Tyle drobiazgów! I jestem zadowolona. Ja, tylko jakieś trzy lata młodsza, nie była  w stanie sobie wyobrazić gdzie znajdzie się w przyszłości i jak się zmieni (z resztą nigdy by nie zgadła). Więc gdzie będę za kolejne trzy lata? Tego nikt nie wie. No, chyba że przypadek wcale nie jest przypadkowy.

Tak naprawdę nie mamy wpływu na wszystko co nam się przytrafia. Pozostaje jedynie czekać i jak najlepiej wykorzystywać dane nam sytuacje. Nigdy nie wiadomo jaki będą miały wpływ na nasze życie...

czwartek, 1 października 2009

okres chrupiących liści

Według mojego kalendarza zaczął się właśnie okres chrupiących liści. Ale czy to dobrze, czy źle?
Na pewno źle, bo to oznacza nadejście (niestety nie zawsze złotej) zimnej polskiej jesieni. Ale z drugiej strony... Może niesłusznie to wiośnie przypisuje się etykietkę "pory miłości". W końcu to na jesień każdy pragnie by ktoś go ogrzał.

Paranoidalnie zaczęłam dostrzegać wszędzie symptomy i symbole miłości. Czy to "gołąbeczki", na obiad w szkolnej stołówce, czy muśnięcie dłoni niby obojętnych sobie znajomych. Bo być kobietą niezależną to raz, a być towarzyską, to dwa.