piątek, 17 września 2010

przez różowe okulary

Żeby nie było wątpliwości - 
to nie jest przerobione zdjęcie, 
jedynie tempery i trochę wody

Toś

Papua Nowa Gwinea i piersi

Jakiś czas temu, natknęłam się na informację, że w Traffiku na Bracakiej organizowana jest wystawa fotografii z Papui Nowej Gwinei jako forma reportażu z wyprawy. Co najlepsze - nie jest to jednorazowy event, często wchodząc na najwyższe piętro można obejrzeć jakąś małą wystawę. A jako że:
a) uwielbiam dobre zdjęcia
b) kręcą mnie odmienne kultury
c) miło jest zapełniać swój czas ciekawymi rzeczami
nie mogłam przegapić takiego wydarzenia. Dowiedziałam się przy okazji o kilku regionalnych zwyczajach, które mnie zaciekawiły.

LOKALNA UŻYWKA 

Czy papuańscy obywatele mają całe usta czerwone, bo są krwiożerczymi bestiami i z braku dostępu do cywilizacji nie myją zębów? Nie, oni zwyczajnie lubią być na haju. A jako, że mieszkają blisko natury, nie muszą nigdzie kupować nielegalnych używek, sami je sobie zrywają i oporządzają. 
Orzechy betelu to dobry sposób na euforię i czerwoną ślinę. Bowiem od regularnego żucia tego orzecha następują nieodwracalne zmiany chemiczne, czyli ślina i dziąsła barwią się na czerwono, a zęby stopniowo są w coraz gorszym stanie - najpierw czernieją, potem zaczynają wypadać. W każdym razie wygląda to dość makabrycznie. Ale czegóż się nie robi dla odrobiny rozrywki...

MAJTKI...INACZEJ
Tradycyjnie, nie ma czegoś takiego jak bielizna. Dziewczęta noszą spódniczki z trawy, natomiast panowie... Gdy z chłopców stają się mężczyznami, dostają swoje własne kotaki, czyli tykwy na przyrodzenie utrzymywane przez rzemyk przewiązany przez biodra. Mogę się jedynie domyślać, że nie jest to zbyt wygodne aczkolwiek stanowi sterczący obiekt dumy swojego właściciela i rozpoznawalny symbol mieszkańców Papui.

WYSSANIE DO CNA

  Jak już wspomniałam, na Papui Nowej Gwinei nikt nie przejmuje się czymś takim jak bielizna, w końcu lepiej jak jest przewiewnie. Jednak kobiecym piersiom to chyba wcale nie na rękę (jeśli można tak powiedzieć), bo z czasem smętnie opadają. Nie wygrają z siłą grawitacji i nieustannie przyssanym dzieciątkiem. 
  Wychowanie owych bobasów także wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Gdy kobieta jest w ciąży i  potem przez jakiś czas, gdy dziecko jest bardzo małe, mieszka samotnie. Mężczyźni powracają dopiero gdy maluch już podrośnie. Nie ma to jak wsparcie, prawda?

To tak odmienny świat, że ciężko wyobrazić sobie, że cały czas istnieje, ze swoimi dziwnymi dla nas zwyczajami i egzotycznymi roślinami, gdzieś tam na południowym wschodzie.

Po więcej ciekawych zdjęć odsyłam na znaleźnego fotobloga:

wtorek, 14 września 2010

Batik

Dzięki moje supermocy znajdowania ciekawych rzeczy, natrafiłam na promocyjne kupony na zajęcia Batiku w pewnym miłym, twórczym miejscu o niemal domowej atmosferze ze stałym zapasem ciasteczek. Ten tajemniczy zakątek to Sztukarnia, czyli pracownia artystyczna prowadząca rozmaite kursy. Od rysunku, przez ceramikę po wykłady z kostiumologii i ... batik. 

Cóż to jest ten BATIK? zapytacie. Czy to można zjeść? Otóż, nie, moi drodzy, nie można tego zjeść, ale jeśli zapytacie "z czym to się je?", to wam odpowiem, że z bawełną, woskiem i barwnikami. Ale zacznijmy od początku.

Batik jest sztuką użytkową powstałą w Indonezji, na Jawie. Od wieków stosuje się tę technikę barwienia tkanin do tworzenia najróżniejszych wzorów. Początkowo ozdabiane tym sposobem ubrania były dostępne jedynie dla rodziny panującej. Jednak nie jest to coś wymagającej drogich materiałów i sprzętów, więc dość szybko się rozprzestrzeniło. Tradycyjne ornamenty o symbolicznych znaczeniach zdobiły stroje na ważne uroczystości, narodowe i prywatne, jak na przykład ślub. W ojczyźnie batiku panowały stonowane kolory. Obecnie odchodzi się już od tych ram, choć we współczesnej modzie wzorowanej na tradycyjnych strojach tamtych regionów nadal widać silne wpływy. Nie były one jednak przypadkowe. Ciemny brąz, indygo i biel to kolory symbolizujące trzy największe bóstwa Hinduizmu: Viśnu, Brahma i Śiva. 


Do Europy batik trafił przez import z Holandii na przełomie XVIII i XIX wieku. Tam, powoli zaczął przekształcać się w sztukę samą w sobie, czyli obrazy malowane woskiem.


SPOSÓB TWORZENIA


1) na początek przyda się świetny lub choćby spoko pomysł na coś twórczego
2) tworzymy szkic na kartce (od razu zaznaczając gdzie jakie kolory)
3) wycinamy fragment bawełnianej tkaniny o formacie takim, jak nasz projekt
4) "kalkujemy" szkic, czyli przenosimy ołówkiem projekt na materiał
5) bierzemy pędzelek (lub specjalne narzędzie do batiku) i nakładamy nim precyzyjnie gorący wosk (wcześniej grzany w garnuszku) na partie, które nie mają zostać zabarwione
6) maczamy materiał w barwniku


Dalszego etapu pracy jeszcze nie znam, dowiem się na następnych zajęciach :)
Ale to, czego spróbowałam jak na razie bardzo mi się spodobało, a to niebezpieczne, bo podobno... batik wciąga.


MAŁA GALERIA BATIKOWANIA I TEGO, CO MOŻE POWSTAĆ