/5.07.2011/
Gdy tylko otrząsnęliśmy się po wydarzeniach, które zafundowała nam Gisele i odzyskaliśmy słuch by móc swobodnie się porozumieć, ruszyliśmy do hali 7A. Miało się tam odbyć kolejne przedstawienie, ale z uwagi na problemy organizacyjne, spektakle się zazębiły i maltanki nie chciały wpuścić części spóźnionych gości. Po awanturze, od której odsunęliśmy się na bezpieczną odległość, wpuścili nas ukradkiem i na paluszkach wdrapaliśmy się na trybuny.
Zobaczyliśmy coś, czego się nie spodziewaliśmy. Niesamowicie przygotowane wystąpienie chóru, którego członkowie są emerytowanymi aktorami, śpiewakami, a średnia wieku to 85 lat! Ci ludzie pokazują, że wiek nie ma znaczenia, że wszystko tkwi w naszych głowach. Trzeba umieć i chcieć czerpać radość z życia i bycia aktywnym, nie poddawać się mimo wszystko. Udowadniają, że starsi ludzi to nie zgorzkniali zgredzi narzekający na współczesną młodzież, ale istoty z całym bagażem wspomnień i umiejętności, którymi umieją niejednego zaskoczyć. A jak się okazało: niejednego rozerwać i niejednego wzruszyć.
Przy bardziej znanych kawałkach cała publiczność wstawała z siedzeń by bujając się do rytmu śpiewać razem z artystami. Ten optymistyczny występ uratował pierwszy dzień naszej maltańskiej przygody.
Udało mi się znaleźć część piosenek, które śpiewali - to hity lat 60.
Zapraszam na chwilę zapomnienia z moją playlistą Young@Heart.
Zobaczcie też materiały o ich musicalu na Filmwebie:
Dzięki takim ludziom powraca wiara w to, że z życia można czerpać całymi garściami nawet w 'niedołężnym' wieku. Super!
OdpowiedzUsuń