wtorek, 29 września 2009

chemia XXI wieku, czyli jak zrobić amazoński krem do rąk

Zastanawialiście się kiedyś nad tym jak się produkuje kosmetyki i czy one w ogóle działają ? Czy nie wspominałam, że nie ma rzeczy niemożliwych ? Chcieć, znaczy móc! Dowiedziałam się jak się robi amazoński krem do rąk. Ba ! Sama jeden zrobiłam ! Oczywiście z pomocą hoff-ekipy i pod nadzorem Pani z instytutu, co oczywiście nie umniejsza naszych zasług  ;)

W ostatni weekend, jeszcze podczas Festiwalu Nauki, udaliśmy się całą grupą głodnych wiedzy do Warszawskiej Akademii Medycznej. Co tam spotkaliśmy? Mnóstwo ludzi! A miejsca były ograniczone, więc prędko zaczęliśmy zapisywać się na wykłady.

Na pierwszy ognień poszedł Wirtualny świat farmacji. I mimo, że wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że nie pójdą na farmację, ogólnie było ciekawie.. Oczywiście jako poszerzanie horyzontów, bo wykładowczyni operowała takimi pojęciami, że wszyscy słuchacze (nie przekraczający 23 lat) mięli tęgie miny udając uparcie, że wszystko rozumieją, a pojawiające się na ekranie struktury białkowe nie robią na nich najmniejszego wrażenia.

Ja natomiast doszłam do wniosku, że ludzie są jak chemia. Jedni są jak atomy wodoru, czy sodu - są szczęśliwi, gdy dają. Inni są jak taki fluor - tylko by ciągnęli do siebie! Między atomami mogą występować korzystne wiązania kowalencyjne - dobry układ, nikt nie traci, wszyscy zyskują. Stosunek pół na pół i związek jest trwały i silny. Ale inne tworzą związki tylko po to by wykorzystać, zabrać z premedytacją z trudem utrzymywanego elektrona i zostawić samotnego kationa, niczym zbitego psa. Tworzą się z nich także całe grupy, gdy są razem zmieniają właściwości. Niektóre są też promieniotwórcze, silnie wpływają na otoczenie, czasem korzystnie, czasem wręcz toksycznie. Ale jakie by nie były, czy to nieśmiały niemetal, czy szlachetny gaz, wszystkie są bardzo ważne. Choć są od siebie tak inne. To właśnie na tej różnorodności zbudowany jest świat.

Gdy już przyswoiliśmy największą ilość wiedzy o alergiach, alergenach igE, obrzydliwych reakcjach skórnych jak atopia i pokrzywka,katarze siennym i wszędobylskich roztoczach, jaką tylko nasze mózgi były w stanie w sobotnie południe oraz zapoznaniu się ze szczegółową instrukcją obsługi kropli do nosa przyszedł czas na wyczekiwane zajęcia z kosmetologii.

Ku rozpaczy dziewczyn, kosmetologia zaczyna się na 4 roku farmacji ...

Nie chciałam nawet chcieć sama zrobić te chemiczne cudeńko, bo uczestników było dużo i tylko jedno stanowisko pokazowe. Ale los lubi działać nam na przekór, więc podczas chaosu, spowodowanego ogromną ekscytacją, niespodziewanie znalazłam się koło Alinki mieszającej fazę A na palniku. Nim się obejrzałam, razem pichciłyśmy przezroczystego gluta, który kilka chwil wcześniej był tylko niejednorodną mieszaniną najróżniejszych proszków i płynów zmieszanym przez Kasię w parowniczce,  których pochodzenia ani nazwy nikt, oprócz Pań prowadzących, nie znał.

Choć przez dobre piętnaście minut stałyśmy nad palnikami, dzierżąc szklane mieszadełko i termometr, aż nam ręce zdrętwiały, wpatrywałyśmy się w owego gluta z czystym uwielbieniem. Potem dołączyła do nas Kasia z fazą B (o, to w tym czasie co się działo?) i dookoła zebrała się chmara nie-takich-szczęściarzy-jak-my (czyt. gapiów) oraz pan robiący zdjęcia - nie wiadomo, czy nam, czy glutowi. Gdy obie mikstury osiągnęły 65 stopni, przełożyłyśmy wszystko do tuby i Panie umieściły nasze dzieło w jakimś śmiesznym sprzęcie, a po trzech minutach uzyskaliśmy biały, cieplutki i już ładnie pachnący (ostatnia faza to dodanie olejków eterycznych) krem nawilżający. Wszyscy dostaliśmy troszkę na pamiątkę i na ręce, oczywiście - nawet chłopcy się do tego palili!

To się nazywają ciekawe zajęcia!
A w dziale zrób to sam  - amazoński krem odżywczy do rąk


       FAZA  A                                  
4,00 - tego care 150  
4,00 - mirystynian isopropylu
0,50 - DC 200        
8,00 - olej parafinowy  
1,50 - crodamazon cupuacu
0,02 - tenox  BHA
4,00 - saboderm TCC

FAZA B
72,88 - woda    
  0,10 - wersenian dwusodowy
  0,20 - gludant      
  1,50 - aristoflex AVC
  3,00 - gliceryna

  0,30 - kompozycja zapachowa  




powodzenia

poniedziałek, 28 września 2009

cztery życia antoniny o.

Jedno krótkie życie mi nie wystarcza. Jak więc sprawić by ten dany nam czas wykorzystać co do minutki? Moje nowe motto to : z każdego dnia, wycisnąć ile się da!

Gdy tylko zaczynam zastanawiać się nad tym jak realia tej cywilizacji ograniczają nas w realizowaniu rzeczy, które nas pasjonują lub intrygują, czasem jedynie przez nasz brak czasu, sił lub motywacji, chce mi się płakać. Płakać nad życiem, którego mogłabym nie doświadczyć, przez tą małą lunetkę, którą każą mi patrzeć na świat. Najwyższy czas się zbuntować i własnymi oczami popatrzeć na ten daleki horyzont. Nagle okazuje się, że jest dużo bardziej rozległy niż nam się początkowo wydawało. Przecież bycie ignorantem na tak wiele otaczających nas spraw byłoby gubym błędem ;) Wystarczyło odważyć się zadziałać samodzielnie.

Ktoś mógłby powiedzieć, że takie świadome poszerzanie horyzontu - rozglądanie się na boki - przeszkadza w dotarciu do celu. Ale przecież, nawet jeśli ten proces spowolni, sprawi, że sama droga będzie dużo bardziej wartościowa, bo będziemy w stanie zrozumieć co dzieje się dookoła i ją docenić.

Takie rozumowanie zmusiło mnie do określenia priorytetów w moim życiu.
Mianowicie - ma być pełne i bogate, nieskrępowane i radosne.

1. pełnię życia można rozumieć na wiele sposobów, niekoniecznie wiąże się ona z wygodnictwem, ale podążaniem ścieżką, która nas satysfakcjonuje
2. bogate, nie pod względem finansowych, ale bogate w ciekawe przeżycia i doświadczenia
3. nieskrępowane ubogacanie swojego wnętrza i uczenia się
4. trzeba umieć czerpać radość z drobiazgów i rzeczy wielkich

Jednak gdyby każdy mógł żyć według takiego schematu, wszyscy byliby szczęśliwi. A tak nie jest. Wynika to z tego, że nie każdy ma odwagę i siłę zmieniać siebie w taki sposób, żeby to, zdawałoby się wyidealizowane życie, mogło mieć szansę zaistnieć. Jak to mówią : Do odważnych świat należy !

Pozostaje jeszcze kwestia czasu. Ta szara rutyna (choć to oczywiście niepoprawne rozumowanie - przecież trzeba się umieć cieszyć drobiazgami !) nie daje nam czasu na spełnianie marzeń. Dlatego trzeba żyć nie tylko swoim życiem w jego podstawowej formie. Jak to możliwe? Pierwsze primo, jak powiedział Umberto Eco: "kto czyta książki, żyje podwójnie", drugie primo,  jak bogaty świat można stworzyć samym sobą - nie widać go, a jednak istnieje! (to chyba najprostszy dowód na to, że są rzeczy  niematerialne, które jednak mają ogromny wpływ na nasze życie...można to odnieść do różnych aspektów) i trzecie primo,gdy się tylko zmobilizować, można zrobić tyle ciekawych rzeczy! Tak więc lenistwo to nasz wróg numer... primo.

Wystarczy tylko odrobina kreatywności i ahoj przygodo!

potęga podświadomości

W mojej klasie zaczyna się dużo dziać. Jakby nie patrzeć - tyle potencjalnych obiektów obserwacji ludzkiej psychiki i zachowań ! Niestety, na każdym kroku, złośliwy los próbuje dać mi do zrozumienia, że nic i nikt nie jest tym, na co wygląda, a każde zachowanie ma swoje ukryte znacznie. Każde założenie jest jednak z góry nieprawdziwe przez wzgląd na moją niewiedzę jest bowiem niezmiernie oddalone od rzeczywistej prawdy. Oczywiście jesli możemy przyjąć, że jakas obiektywna prawda z zakresu ludzkiej psychologii naprawdę istnieje.

Zetknięcie się ze sobą tylu indywidualności i silnych charakterów, coś czuję, sprowokuje nieuniknione starcia. Zapowiedzią jest samo to iskrzenie w naszych relacjach. Na szczęście to wszystko jest pozytywne. W końcu kłótnie są dla ludzi mądrych. Trzeba umieć argumentować i się reklamować ! A jak na razie, żyjemy w istnej towarzyskiej sielance! Bo choć każdy szuka sobie miejsca i pewnie ma jakieś obawy - prawdziwa twarz i tak wyjdzie na jaw, więc nie ma po co udawać kogoś kim się nie jest. To tylko utrudni odnalezienie prawdziwych bratnich dusz, na których odnalezienie, przynajmniej ja, liczę :)

Wszystko to dzieje się w podświadomości i poprzez niekonwencjonalne myśli, które gdzieś tam przemkną koło granicy ze świadomoscią. Ale szlaban jest zamknięty. Niektórych myśli wolimy nie przepuszczać, bo boimy się konsekwencji głębszego ich rozważenia lub wstydzimy się samego złożenia ich w zdania. Choć nikt przecież ich nie usłyszy. Zabawne.

W tym worku jest jednak mnóstwo rzeczy, które, tak jak domowe rupiecie , wywaliliśmy, może nie zdając sobie sprawy jaką mają wagę. Często spychamy w głąb świadomosci nasze sekretne marzenia i pragnienia, bo nie wierzymy w możliwosć ich spełnienia. W końcu wypychane są za granicę świadomości pod natłokiem absorbujących myśli życia codziennego. Ale tego kosza nie da się opróżnić. Niektóre, pozornie zapomniane, kwestie czekają spokojnie długi czas, ale w końcu - niezaspokojone - zaczynają gnić. A ten smród potrafi skutecznie przyćmić wszystko inne, nawet jeśli nie jestesmy pewni jego źródła.

Dlatego trzeba znaleźć odrobinę odwagi, żeby zrobić remanent w tym chaosie! Nie trzeba czekać na kryzys wieku średniego, aby zastanowić się nad swoim życiem i tym co chcielibyśmy w nim, lub w sobie, zmienić.

sobota, 26 września 2009

Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku

Kilka chwil temu postanowiłam, że będę pisać bloga.
Co prawda nosiłam się z tym pomysłem już od jakiegoś czasu, ale to spontaniczność popycha nas do rzeczy, których naprawdę chcemy, a które po głębszej analizie wydają się absurdalne, tudzież niemożliwe do zrealizowania. Ja natomiast wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych (oczywiście bądźmy realistami, nie chodzi tu podróże w czasie, czy laserowe spojrzenie) i trzeba stawiać czoła wyzwaniom !

Myśli ludzkie są niezwykle ulotne.
To stwierdzenie towarzyszyło mi przez całe życie. Było także promotorem moich początków w dziedzinie pisarstwa. I choć pamiętnik ma niepowtarzalną atmosferę i zdolność utrwalania nie tylko słów, ale i całej osobowości, trzeba iść z duchem czasu. Blog daje nowe możliwości i... nowych odbiorców   ;)   jednym słowem - znalazłam nowy sposób kreatywnego wyżycia się.