W ostatni weekend, jeszcze podczas Festiwalu Nauki, udaliśmy się całą grupą głodnych wiedzy do Warszawskiej Akademii Medycznej. Co tam spotkaliśmy? Mnóstwo ludzi! A miejsca były ograniczone, więc prędko zaczęliśmy zapisywać się na wykłady.
Na pierwszy ognień poszedł Wirtualny świat farmacji. I mimo, że wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że nie pójdą na farmację, ogólnie było ciekawie.. Oczywiście jako poszerzanie horyzontów, bo wykładowczyni operowała takimi pojęciami, że wszyscy słuchacze (nie przekraczający 23 lat) mięli tęgie miny udając uparcie, że wszystko rozumieją, a pojawiające się na ekranie struktury białkowe nie robią na nich najmniejszego wrażenia.
Ja natomiast doszłam do wniosku, że ludzie są jak chemia. Jedni są jak atomy wodoru, czy sodu - są szczęśliwi, gdy dają. Inni są jak taki fluor - tylko by ciągnęli do siebie! Między atomami mogą występować korzystne wiązania kowalencyjne - dobry układ, nikt nie traci, wszyscy zyskują. Stosunek pół na pół i związek jest trwały i silny. Ale inne tworzą związki tylko po to by wykorzystać, zabrać z premedytacją z trudem utrzymywanego elektrona i zostawić samotnego kationa, niczym zbitego psa. Tworzą się z nich także całe grupy, gdy są razem zmieniają właściwości. Niektóre są też promieniotwórcze, silnie wpływają na otoczenie, czasem korzystnie, czasem wręcz toksycznie. Ale jakie by nie były, czy to nieśmiały niemetal, czy szlachetny gaz, wszystkie są bardzo ważne. Choć są od siebie tak inne. To właśnie na tej różnorodności zbudowany jest świat.
Gdy już przyswoiliśmy największą ilość wiedzy o alergiach, alergenach igE, obrzydliwych reakcjach skórnych jak atopia i pokrzywka,katarze siennym i wszędobylskich roztoczach, jaką tylko nasze mózgi były w stanie w sobotnie południe oraz zapoznaniu się ze szczegółową instrukcją obsługi kropli do nosa przyszedł czas na wyczekiwane zajęcia z kosmetologii.
Ku rozpaczy dziewczyn, kosmetologia zaczyna się na 4 roku farmacji ...
Nie chciałam nawet chcieć sama zrobić te chemiczne cudeńko, bo uczestników było dużo i tylko jedno stanowisko pokazowe. Ale los lubi działać nam na przekór, więc podczas chaosu, spowodowanego ogromną ekscytacją, niespodziewanie znalazłam się koło Alinki mieszającej fazę A na palniku. Nim się obejrzałam, razem pichciłyśmy przezroczystego gluta, który kilka chwil wcześniej był tylko niejednorodną mieszaniną najróżniejszych proszków i płynów zmieszanym przez Kasię w parowniczce, których pochodzenia ani nazwy nikt, oprócz Pań prowadzących, nie znał.
Choć przez dobre piętnaście minut stałyśmy nad palnikami, dzierżąc szklane mieszadełko i termometr, aż nam ręce zdrętwiały, wpatrywałyśmy się w owego gluta z czystym uwielbieniem. Potem dołączyła do nas Kasia z fazą B (o, to w tym czasie co się działo?) i dookoła zebrała się chmara nie-takich-szczęściarzy-jak-my (czyt. gapiów) oraz pan robiący zdjęcia - nie wiadomo, czy nam, czy glutowi. Gdy obie mikstury osiągnęły 65 stopni, przełożyłyśmy wszystko do tuby i Panie umieściły nasze dzieło w jakimś śmiesznym sprzęcie, a po trzech minutach uzyskaliśmy biały, cieplutki i już ładnie pachnący (ostatnia faza to dodanie olejków eterycznych) krem nawilżający. Wszyscy dostaliśmy troszkę na pamiątkę i na ręce, oczywiście - nawet chłopcy się do tego palili!
To się nazywają ciekawe zajęcia!
A w dziale zrób to sam - amazoński krem odżywczy do rąk
FAZA A
4,00 - tego care 150
4,00 - mirystynian isopropylu
0,50 - DC 200
8,00 - olej parafinowy
1,50 - crodamazon cupuacu
0,02 - tenox BHA
4,00 - saboderm TCC
FAZA B
72,88 - woda
0,10 - wersenian dwusodowy
0,20 - gludant
1,50 - aristoflex AVC
3,00 - gliceryna
0,30 - kompozycja zapachowa
FAZA B
72,88 - woda
0,10 - wersenian dwusodowy
0,20 - gludant
1,50 - aristoflex AVC
3,00 - gliceryna
0,30 - kompozycja zapachowa
powodzenia