środa, 8 grudnia 2010

Pornografia

Nie będzie nic o brzydkich rzeczach ani obnażonych paniach. Chyba że o obnażonych emocjach. O to, to tak! 


Tytuł: 
Pornografia

Autor:
Witold Gombrowicz

Czas trwania:  
2h 30 min

Adaptacja i reżyseria:
Waldemar Śmigasiewicz

Scenografia:
Maciej Preser

Muzyka:
Krzesimir Dębski      

Ulubiona scena: 
noc - rozmowa z Witoldem - wyznania Wacława 


Główny bohater Witold (Adam Woronowicz), porte-parole samego Gombrowicza, wyjeżdża w czasie II wojny światowej na wieś, gdzie wszyscy choć o wojnie słyszeli, pochłonięci są swoimi małostkami, miłostkami i innymi drobiazgami. Obserwując zachowania mieszkańców domu, w którym przyszło mu mieszkać wraz ze swoim towarzyszem Fryderykiem, zaczyna odkrywać domniemaną namiętność pomiędzy dwojgiem nastolatków - Heni i Karolu. W każdym ruchu, uśmiechu, spojrzeniu doszukuje się erotyzmu, co szybko przeradza się w jego prywatną manię. Szalonym celem staje się przyłapanie ich na intymności. 

Wątek morderstwa to jedynie pretekst do wywodów na tematy moralne, ukazania śmieszności ludzkich reakcji, wybuchów fascynacji, strachu, wściekłości, czy w końcu ... namiętności. Powaga przeplata się z humorem i tak niesamowitą ekspresją, że grzechem byłoby uronienie choćby chwili.

Nawet w obliczu spraw wielkich, poważnych, ludzie nadal przejmują się sobą, uczuciami. Zabawne. Jesteśmy z natury tak niebywale egocentryczni!

Podczas spektaklu padło wiele słów, które wywołały we mnie lawinę myśli. Jednak przez ten ogrom, nie byłam w stanie zapamiętać wszystkiego. W pamięci utkwił mi jeden cytat, który stał się niejako moim mottem: Dość młodości potulnej i zwyczajnie wdzięcznej! Pragnę tworzyć, przeżywać, podróżować, napawać się, zdobywać! Grzeczność nie pomaga w wybiciu się, wypłynięciu na powierzchnię. Nie każdy jest stworzony do działania według instrukcji. Nie zostanę gdzieś w głębinach tego społecznego oceanu tylko dlatego, że ktoś powie mi "daj spokój, na powierzchni jest niebezpiecznie, w każdej chwili może cię zmyć fala". Bo ja chcę czuć wiatr we włosach i promienie słońca na twarzy.

Wyszliśmy z sali. Ja, Kot, Cynik. Szelmowskie, zamyślone uśmiechy czaiły się w kącikach ust. W milczeniu słychać było krzyczące myśli.


2 komentarze:

  1. tak, Cynik miał szelmowski uśmiech
    Dość młodości potulnej i zwyczajnie wdzięcznej!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Młodości ty ponad poziomy wylatuj!"

    OdpowiedzUsuń