Zaczynam się zastanawiać, czy moje kosmopolityczne podejście i w liceum nie zda egzaminu? Czy to ludzka natura, czy kwestia dojrzałości? Nie będę zaklepywać sobie koleżanek jak małe dziecko, które liże kanapkę ze wspólnego stołu, żeby nikt nie chciał mu jej zabrać. Każdy powinien najpierw być samowystarczalny i szczęśliwy sam ze sobą, żeby dopiero móc obdarzyć kogoś innego tym szczęściem, a nie odwrotnie - szukać w ludziach źródła swojego szczęścia. Bo wtedy to tylko pozorne i zależne szczęście. Powinniśmy przyciągać innych poprzez tę aurę tajemniczości, sympatii i ciepłego uśmiechu. Zbyt idealistyczne? Nie wszyscy kierują się jasnymi zasadami. Dlatego tak intryguje nas, co myślą o nas inni. Ale choć to wszystko to jedynie pogmatwana pajęczyna uczuć i zależności, w której łatwo się zaplątać (jak wiadomo, czym bardziej się szarpiesz , tym bardziej jesteś unieruchomiony), to ludzie i tak szukają bliskich kontaktów w społeczeństwie. Bo jest jeszcze jedno źródło szczęścia - uszczęśliwianie innych! Sama to ostatnio zauważyłam, to daje poczucie zrobienia czegoś, co ma znaczenie i sami jesteśmy usatysfakcjonowani - cóż za szlachetny sposób na poprawę humoru!
♫ Teraz słucham : Nouvelle Vague 3
(ulubiony utwór - Blister in the sun)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz