Udałam się ostatnio z moimi TowarzySzami na wystawę przedaukcyjną do Galerii Senatorska. To pierwsza w Polsce aukcja Street Artu. Niektóre prace mnie zachwyciły - swoją barwnością, nietuzinkową formą, absurdem przywodzącym nieraz na myśl twórczość Salvadora Dali (szczególnie prace SEPE). Zastanawiałam się jednak, czy sprzedawanie Street Artu nie jest zaprzeczeniem jego idei? To sztuka dla sztuki, młodzieńczy bunt, twórcy, których kupić nie można, bo działają nielegalnie a ich prace są krzykiem lub szeptem szarego człowieka pokazującego pazurki w tej miejskiej dżungli. Że każdy kto czuje w sobie potrzebę wyrazu i umie go wylać, nie musi zwać się 'prawdziwym' artystą by powiedzieć coś ważnego. W chwili gdy Street Art przeniesiemy z ulicy na ściany galerii, przestaje być Street Artem. Nie twierdzę, że przestaje ciekawić, intrygować. Ale staje się zwyczajnie nowym nurtem w malarstwie.
Chazme718 - Jazz w wolnych chwilach |
Chazme718 - spacer |
Zaciekawionym polecam do przejrzenia strony głównych autorów z wystawy:
http://www.banksy.co.uk/outdoors/horizontal_1.htm
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkocham cie za tych TowarzySzy :*
OdpowiedzUsuń