czwartek, 15 października 2009

pachnidło

Choć pogoda postanowiła zrobić nam wczoraj małą niespodziankę, przemoczyć do suchej nitki i zniweczyć wyczekiwaną grę miejską, nie ma takiej sytuacji, w której ciekawa lektura i dobry film oglądany z przyjaciółką przy „kawie tylko w jednym stylu” nie poprawiłby mi humoru. Którego z resztą, o dziwo, mi akurat nie brakowało. Chyba to oszustwo zimy pobudziło mój organizm do wypuszczenia zmagazynowanych gdzieś zapasów endorfiny. Tak na przekór światu, który z tego błogiego stanu próbował wyprowadzić mnie za wszelką cenę (czy to zsyłając na mnie przygłupiego kanara zaprogramowanego tylko na „poproszę dokument ze zdjęciem!”, czy zacinając mi śniegiem prosto w twarz).

Ale nie dałam się i już koło 13h dotarłam (po trudach przedarcia się przez zaspy śniegu i kałuże jego pozostałości) w całkowicie mokrych skarpetkach, ale szczęśliwie, do K.

Obejrzałyśmy „Pachnidło”. Po czytaniu książki, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie głównego bohatera, ale film zrobił na mnie duże wrażenie. Szczególnie z uwagi na scenografię i muzykę. To zadziwiające jak współczesna kinematografia potrafi oddać klimat dawnych czasów! (I przekonać mnie, że nie chciałabym mieszkać w niebotycznie śmierdzącym Paryżu XVIII wieku)

Wnioski wysunęłam dwa.

1)      Grenouille, żył w pełnej pogardzie i nienawiści do ludzi, a jak na ironię, to właśnie oni byli źródłem tego, czego zabrakło w jego życiu, któremu tak desperacko próbował nadać sens. Potrzebował miłości, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Chyba każdy jej potrzebuje. Jak bardzo by się nie wypierał tego, że druga osoba jest mu niezbędna do szczęścia. To jedna z potrzeb bezwarunkowych. Jak jedzenie, czy oddychanie (nie wspomnieli o tym w mojej „biologii” Villee’go…). Może to brzmi oklepanie, ale wszystko wskazuje na to, że to ona nadaje znaczenie naszej, nic nieznaczącej wobec świata, egzystencji. A jak znaleźć taką osobę, która sprawi, że będziemy szczęśliwi? Może da się ją wywęszyć?

2)      zapach dziewicy wywołuje potrzebę miłości (choć ja bym preferowała żywą, a nie olejek..ale to już  kwestia jakiegoś olfaktorycznego spaczenia głównej postaci)

W ogóle zapachy mają dużo większy wpływ na nasze życie niż zdajemy sobie z tego sprawę. Ich oddziaływanie na nasze zachowanie i wybory jest uwarunkowany gdzieś głęboko w naszej podświadomości i dzikich instynktach. Nawet podobają nam się ludzie ze względu na zapach! Nie bez przyczyny powstało powiedzenie, że między kimś jest chemia. Żadne tam iskrzenie. Nad tym się nie panuje. Każdy pachnie sobą, niepowtarzalnie, czymś, czego nie da się opisać.

Według niektórych, da się oszukać zmysły i przyciągać innych. Narzędzie tej konfabulacji? PERFUMY. Podobno faceci perfumują się dla płci pięknej, która dla odmiany woli zapachy pasujące przede wszystkich im, nie bacząc na gusta panów. Zabawne.
Moje ulubione zapachy to:

Yves Rocher                  - pur desir de lilas
Guerlain Paris               - aqua allegoria mandarina-basilic
Nina Ricci                      - ricci ricci; nina
Ester Lauder                 - pleasures
Mochino                         - I love love
Lolita Lempicka           - L de Lolita Lempicka
Coco Chanel                  - Mademoiselle
Masaki Matsushima   - Masaki

dnia pachnącego wiosną,
życzy Antonina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz