Za mniej więcej dwa miesiące minie 1/6 mojej kariery licealnej.
To straszne!
Nie chcę zaraz obejrzeć się za siebie i stwierdzić, że (teoretycznie) najlepsze chwile mojego życia minęły niewyobrażalnie szybko, a ja nie wykorzystałam tego czasu najlepiej jak mogłam. To taka moja mała obsesja... Dopiero zaczęłam się przystosowywać do nowego środowiska! Życie pędzi coraz szybciej, a wiadomo, że przy takiej szybkości w pewnym momencie traci się kontrolę. A to zwiększa ryzyko kraksy...
Jeśli doceniamy coś dopiero gdy to stracimy, być może świadomość takiej kolei rzeczy pozwoli spojrzeć na teraźniejszość z dystansu? Może postawienie się w sytuacji kogoś innego sprawi, że zobaczymy swoje życie bardziej obiektywnie i uświadomimy sobie do czego dążymy lub chcemy dążyć? W szerszej perspektywie łatwiej ocenić czy jesteśmy szczęśliwi lub czego nam brakuje. W końcu nie bez przyczyny stwierdzono, że prawdę o sobie możemy zobaczyć tylko w oczach innych ludzi.
Takim sposobem nawet empatia została sprowadzona do formy czysto egoistycznej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz