Nadszedł czas, gdy drobna część mojej feministycznej frustracji znalazła ujście. W końcu wszystko ma swoje granice i pewnych zachowań nie można tolerować! Świat został sfeminizowany w złym tego słowa znaczeniu. Przecież to zagadnienie nie powinno odnosić się do kobiet wyglądających jak kulturystki, które na przekór facetom nie golą nóg, tylko takich, które znają swoją wartość i walczą o należne prawa! W tym także szacunek, a osobiście uważam, że zwykłe ustąpienie miejsca w pociągu, czy autobusie jest po prostu oznaką dobrego wychowania. Tacy mężczyźni już prawie wymarli. Zmieniła się mentalność. Chłopakom nawet taka szlachetna myśl do głowy nie przyjdzie!
No i miarka się przebrała. Dziś w pociągu jakiś licealista z bożej łaski rozsiadł się elegancko, podczas gdy tuż przed jego nosem stała kobieta. Starałam się powstrzymać, ale rezultat był taki,że szturchnęłam go parasolką ze słowami: kolego, czy nie budzi się w Tobie nawet cień gentlemena? Kobieta przed Tobą stoi. Odzew był niemal zerowy. Rozumiem, że kobietom niezręcznie czasem walczyć o siebie, ale jak już ktoś rycersko staje w ich obronie (w tej roli ja) to już wypadałoby nie udawać twardzielki obojętnej na względy!
Może i padło na jednego (tylko pozornie!) niewinnego chłopczyka, ale moja ręka sprawiedliwości wszystkich niestety nie dosięgnie. No, chyba, że wstąpię do organizacji feministycznej i zacznę aktywnie działać w tym podupadającym moralnie społeczeństwie.
Panowie, bycie wrażliwym i czułym, na prawdę da się połączyć z męskością! I nie chodzi tu o jakieś wielkie gesty. Ale nic nie bierze się samo z siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz